Ekspresowa szarlotka



Szarlotka, idealna na popołudniowy deser. Przygotowuje się ją na prawdę szybko, a podane składniki wystarczą na 5-6 porcji. Jabłka, których używam przygotowuję zawsze wcześniej, wkładam w słoiki, wekuję a potem wyciągam kiedy tylko przychodzi mi ochota na szarlotkę.  Ciasto najlepiej podawać bezpośrednio po wyjęciu z piekarnika. Takie gorące jest boskie.






Składniki (na małą foremkę)

100 gram masła
2 szklanki mąki
½ szklanki brązowego cukru
1 cukier wanilinowy
2 jajka (białka i żółtka oddzielnie)
2 łyżki cukru pudru
3 łyżki wody
1 łyżeczka masła do wysmarowania foremki
1 słoiczek prażonych jabłek

Z mąki, masła, żółtek i wody zagniatamy ciasto. Mój sposób: składniki wkładam do robota z nożami tnącymi. Masło pięknie się szatkuje i miesza z mąką. Następnie przesypuje całość na stół i zagniatam, co trwa, nie dłużej jak 2-3 minuty. Gotowe ciasto dzielimy w proporcji 2/1. Większą częścią wyklejamy dno foremki, uprzednio wysmarowanej masłem, nakłuwamy widelcem w kilku miejscach i wkładamy do zamrażalnika na 20 minut, wraz z pozostałym ciastem. Piekarnik nagrzewamy do 180 stopni, wkładamy foremkę z ciastem na ok 15 minut. W tym czasie ubijamy pianę z białek na sztywno, na koniec dodając cukier puder. Wyjmujemy z piekarnika podpieczone ciasto,  wykładamy na nie prażone jabłka, na jabłka pianę z białek i na wierzch na tarce z grubymi oczkami ścieramy pozostałą część ciasta. Ponownie wkładamy do piekarnika i pieczemy jeszcze ok 30-40 minut. Podawać natychmiast, póki gorące, wtedy jest najlepsze, choć po wystudzeniu, też smakuje bardzo dobrze. Smacznego.

Prażone jabłka

Składniki na 4-5 słoiczków)

3 kg jabłek (ja preferuje Ligole)
1 opakowanie cukru wanilinowego
2 łyżeczki cynamonu
garść rodzynek

Jabłka myjemy, obieramy i kroimy w kostkę. Wkładamy do garnka z teflonową powłoką lub z grubym, nieprzywierającym dnem. Garnek przykrywamy pokrywką i ustawiamy na średni gaz, po 20 minutach, jak jabłka puszczą sok dodajemy cukier wanilinowy, rodzynki i cynamon. Ponownie przykrywamy pokrywka, tym razem zostawiając niewielką szparę. Prażymy całość jeszcze ok 40 minut na niewielkim ogniu, aż jabłka prawie całkowicie się rozpadną. Gotowe, gorące przekładamy do słoików, słoiki zakręcamy i ustawiamy na pokrywce, aż do wystygnięcia. Ja swoich nie pasteryzuję, gdyż ten zabieg ze studzeniem do góry dnem, bardzo dokładnie zamyka słoik. Przechowuję takie jabłka kilka tygodni, 2-3 miesiące i nigdy nie zdarzyło mi się aby słoik się rozszczelnił. Celowo do jabłek nie dodaję cukru – moim zdaniem jego dodatek jest tu zbędny! Jabłka smakują jabłkami, i sa słodkie ale same z siebie J Smacznego.
 

Komentarze