Tarta waniliowo-czekoladowa

tarta czekoladowa


Lubię słodycze (niestety) i lubię przyrządzać nowe rzeczy. Nie przepadam za klasycznymi ciastami, wolę raczej jakieś masy deserowe albo moje ukochane serniki. Czasami jednak coś mnie nachodzi na choć trochę klasyki, jak np. słodkie tarty. Ta jest połączeniem kruchego ciasta czekoladowego i kremu z innego przepisu znalezionego w książce Doroty Świątkowskiej pt. Moje wypieki i desery, lekko zmodyfikowanego przeze mnie.








Składniki (forma o średnicy 23 cm)

Ciasto:

170 g mąki
2 czubate łyżki cukru pudru
2 łyżki kakao
120 g zimnego masła
1 żółtko
2 łyżki soku z cytryny 

Wszystkie składniki szybko zagnieść, rozwałkować i wyłożyć nim dno i boki foremni do tarty. Ponakłuwać dno widelcem i wstawić do lodówki na godzinę. Po tym czasie, przykryć dno pergaminem, obciążyć np. grochem i piec przez 30 min. w piekarniku nagrzanym do 180 stopni.

Masa waniliowa:

6 żółtek
450 ml mleka
20 g mąki pszennej
20 g mąki ziemniaczanej
120 g drobnego cukru
1 laska wanilii
Kawałek czekolady

Żółtka utrzeć z cukrem aż powstanie puszysta, prawie biała masa. Dodać 50 ml mleka oraz obie mąki, zmiksować. Pozostałe mleko zagotować z laską wanilii, podczas gotowania, wyjąć laskę wanilii, przekroić ją wzdłuż na 2 części i wyskrobać ziarenka, dodając je ponownie do mleka. Do wrzącego mleka powoli wlewać masę jajeczną, cały czas mieszając. Masa powinna zgęstnieć jak budyń. Gęstą masę przelać na upieczony spód i schłodzić w lodówce co najmniej 6 godzin lub całą noc (zbyt wcześnie podana spowoduje, że krem po ogrzaniu się do temperatury pokojowej zrobi się lekko płynny). Przed podaniem górę ozdobić wiórkami z czekolady. Smacznego.


 



Komentarze

  1. warte wypróbowania :)
    zapraszamy również do nas -> www.kulinarnylans.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgadzam się z Tobą też wolę różne masy ;) Byle nie pianki owocowe brrr. Tarta wygląda przepysznie dodaję ją do tych "Zrobić jak najszybciej" :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Wygląda pysznie :)
    Też niestety przepadam za słodkościami, choć w tym roku nie zjadłam ich wiele (i cierpię, oj cierpię...) ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz