Rosół to chyba
najpopularniejsza zupa, a w Polsce niedzielny rosół to niemalże rytuał. Odkąd cofnę
się pamięcią w lata dzieciństwa, zawsze rosół kojarzy mi się z niedzielnym,
rodzinnym obiadem. Mimo, iż tak często gości na naszych stołach i ugotować go
potrafią właściwie wszyscy, jest kilka czynności, które sprawią, że rosół
będzie perfekcyjny. Mój rosół opiera się na 3 bardzo istotnych elementach: po
pierwsze mięso, po drugie woda, po trzecie czas.
Mięso: najlepszy jest rosół
ugotowany na 2 rodzajach mięs: kurczak oraz wołowina. Wołowina powinna być
poprzerastana tłuszczem, z kurczaka proponuję wykorzystać korpus, skrzydełka.
Mięso w rosole nie może być chude, to właśnie z tłuszczu wydobywa się ten
głęboki smak.
Woda: jeśli nie mamy dostępu
do wody źródlanej, lepiej użyć wody stołowej niż zwykłej kranówki, wierzcie mi,
od razu wyczujecie różnicę. Mięso wkładamy do garnka, zalewamy wodą powyżej
jego powierzchni i stawiamy na gaz. Czekamy do momentu wrzenia wody, wtedy
wylewamy całą zawartość garnka, garnek i mięso płuczemy i zalewamy nową, czystą
wodą. Ten prosty zabieg spowoduje, że rosół będzie klarowny i nie trzeba będzie
z niego zbierać tzw. szumowin. Jak zabieg wymiany wody mamy już za sobą,
dodajemy do rosołu włoszczyznę: kilka marchewek, pietruszkę, kawałek selera,
por przewiązany nitką aby się nie rozpadł oraz cebulę, przypaloną wcześniej nad
gazem. To właśnie taka przypalona cebula nada kolor i wzmocni smak. Wrzucamy
kilka ziarenek pieprzu i ½ łyżeczkę soli. Do smaku dosalamy dopiero pod koniec
gotowania.
Czas: rosół powinien gotować
się na bardzo wolnym ogniu nawet 5-6 godzin. Wtedy smaki uwalniają się powoli i
z każdą godziną nasz rosół robi coraz bardziej intensywny. Krótko gotowany
rosół nigdy nie osiągnie pełnego bukietu smaku, do tego naprawdę potrzeba
czasu. Po 3-4 godzinach wyjmujemy z rosołu cebulę oraz pora, te warzywa dłużej
gotowane po prostu by się rozpadły i zepsuły całą klarowność rosołu. Gotowy rosół
doprawiamy do smaku świeżo mielonym pieprzem oraz solą, na talerzu posypujemy
natką pietruszki. Miłej niedzieli J
Ale bym sobie zjadła teraz taki rosół. Uwielbiam!
OdpowiedzUsuńO płukaniu mięska i garnka nigdy nie słyszałam, ale zgadzam się, że najlepszy rosół jest z drobiu i tłustej wołowinki. Czasem można się uśmiać w mięsnym jak kupujący mówi "tylko taką chudą tą wołowinkę do rosołu poproszę" :)
OdpowiedzUsuńPłukanie garnka i mięska na prawdę ma sens. Ważne, żeby zrobić to błyskawicznie po zagotowaniu, póki mięsko nie zacznie oddawać swych smaków do wody, a tylko "zetnie" się wierzchnia warstwa. Na prawdę ma się wtedy z głowy tzw. odbieranie szumowin :)
OdpowiedzUsuńNigdy nie wymieniam wody ale do zagotowania gotuje na dużym ogniu a potem przykrywam i pyrka sobie wiele godzin.U mnie zawsze jeszcze ziele angielskie i listek laurowy, choc to bulion bardziej niz rosół ale co tam... Wołowina i kurczak musi byc a ja daję jeszcze indyka.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Choc godzina już późna waruję przy moim czerwonym garnku pewłnym rosołu. Robię go dokładnie jak twój przepis opisuje.
OdpowiedzUsuńPiękna klasyka :D
Pozdrawiamy serdecznie
Tapenda
Ojej! Mam nadzieje, że przez rosół nie zaspałaś do pracy :) bardzo mi miło :) I smacznego obiadu :) :) :)
UsuńCo to jest woda stołowa...
OdpowiedzUsuńTo jest woda, którą możesz kupić w sklepie w butelkach. Zawiera mniej minerałów niż mineralna, ale jest zdecydowanie lepsza niż kranówka, szczególnie w dużych miastach...
Usuń