Uważam, to za trochę niesprawiedliwe
ze strony natury, że właściwie wszystkie cudowne owoce i warzywa mają wspólny
sezon. Zawsze mam problem co wybrać, bo oczywiście jadłabym wszystkie na raz.
Tym razem moje oczy zatrzymały się na cudownych, dojrzałych brzoskwiniach. Nie
było wyjścia… :)
Składniki (4 porcje)
1 duża dorodna i miękka
brzoskwinia
200 gram jogurtu greckiego
1 galaretka brzoskwiniowa
kilka listków mięty do
przybrania
Galaretkę rozrobić w 1
szklance wrzącej wody, wymieszać dokładnie aby cała się rozpuściła i zostawić
do ostygnięcia. Jak galaretka jest już chłodna i zaczyna być co raz bardziej
gęsta (dzieje się to dosyć szybko z racji użycia małej ilości wody), wymieszać
ją za pomocą miksera z jogurtem greckim. Brzoskwinię pokroić w jak najmniejsze
kawałki (sok wyciekający podczas krojenia można dolać do jogurtowej masy) i
porozkładać w 4 szklaneczkach. Następnie zalać je tężejącą masą jogurtową,
przystroić listkami mięty i schłodzić w lodówce ok. 30 minut, albo przygotować
wieczorem, chłodzić całą noc i na drugi dzień mamy przepyszne, gotowe śniadanie.
Smacznego.
ciekawy pomysł ;]
OdpowiedzUsuńO, świetny pomysł! :) Będę musiała go wypróbować.
OdpowiedzUsuńBrzoskwinie to chyba mój ulubiony owoc. Szkoda, że już niedługo i koniec.
OdpowiedzUsuńI świetny pomysł! ;-)
swietne! :) podoba mi sie! na pewno sie skusze w najblizszym czasie na takie sniadanko :)
OdpowiedzUsuń